W 2002 r. ówczesny minister finansów Marek Belka wprowadził w Polsce podatek od dochodów kapitałowych, który zwyczajowo nazywano później „podatek Belki”. Jedną z jego konsekwencji była zmiana naliczania odsetek na wszystkich kontach bankowych. Wcześniej bank po prostu obliczał odsetki i dodawał je do kwoty na rachunku.
Zmiana przepisów
Po zmianie przepisów przybyło odjęcie 19% podatku od tychże odsetek. Jednak był pewien haczyk, który szybko dostrzegli i wykorzystali finansiści. Wg informacji zawartych w artykule o kilkudniowych lokatach na stronie www.obiektywnie.pl, ustawa zakładała, że kwota pobieranego podatku była zaokrąglana do pełnych złotówek, więc całkiem znikała poniżej 50 gr. Wystarczyło więc wymyślić sposób, żeby odsetki wynosiły jak najczęściej poniżej pół złotego. To zapewniałoby ominięcie podatku. Odpowiedź to lokaty kilkudniowe. Zyski przeliczały się ze skali całego roku do zaledwie paru dni, najczęściej od jednego do trzech. Nawet w przypadku sporych inwestowanych sum przychody były więc groszowe, ale częste.
Sens 3-dniowych lokat
Co więcej, skomputeryzowane systemy bankowe bez problemu w momencie zakańczania lokaty automatycznie zakładały następną, więc klient nie musiał wcale pilnować swoich finansów non stop. Dlatego obok mechanizmów, które zamrażały pieniądze na miesiące lub lata, pojawiły się kontrastujące z nimi 3-dniowe. Tak jednak nie było wiecznie: w 2012 r. zaktualizowano ustawę i odtąd zaokrąglanie następuje do pełnych groszy, a nie złotych. Lokaty krótkoterminowe straciły swoją siłę. Wciąż jednak dużo banków ma je w ofercie. Główną ich zaletą jest teraz sam minimalny czas trwania. Dzięki temu klient może szybciej odzyskać dostęp do wpłaconych pieniędzy.